ROZDZIAŁ ZOSTANIE PODZIELONY NA 4 CZĘŚCI , KAŻDA CZĘŚĆ JEST Z PERSPEKTYWY INNEJ PARY , ZDARZENIA ZAWARTE W "ROZDZIAŁACH" MAJĄ ZNACZENIE NA PRZEBIEG ZDARZEŃ W DALSZEJ CZĘŚCI HISTORII. JEŚLI NIE PRZECZYTASZ MOŻESZ SIĘ POGUBIĆ W OPOWIADANIU.
ROSS I CAROLINE / Caross
***Oczami Ross'a***
Nie ma cudowniejszego uczucia na całym świecie niż świadomość, że
budzisz się koło osoby, którą szalenie kochasz. To jest tak niewyobrażalnie
mocne uczucie, że nie da się go opisać słowami. Możecie sobie pomyśleć, że co
to za facet, który tak gada. Ale tylko zakochany mężczyzna może mówić o
uczuciach …I to tylko do wybranki swojego serca. Przed innymi po prostu ukrywa
to, że kogoś kocha. Bo inni mogą
próbować skrzywić kochaną osobę, żeby mężczyznę zranić. Ale kiedy wchodzi w grę
opieka nad kimś i troska, to nas rozczula, a jednocześnie sprawia, że jesteśmy
silniejsi .Uśmiechnąłem się pod nosem przyciągając bliżej siebie dziewczynę,
która cicho westchnęła i pogłaskała mnie po policzku.
- Nie otwieraj oczu- szepnęła mi do ucha i lekko się podniosła.
- Czemu ?- zapytałem
- Nie chcę, żebyś mnie widział w rozmazanym makijażu- mruknęła na
co się zaśmiałem. Czułem, że dziewczyna się podniosła więc lekko otworzyłem
jedno oko, ale widziałem już tylko jak wchodzi do łazienki. Słyszałem brzdęk
klucza w drzwiach, cwaniara wiedziała, że bym tam przyszedł. Usiadłem na łóżku
i czekałem w gotowości aż odkluczy drzwi. Kiedy ten moment nadszedł
uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do łazienki. Dziewczyna stała przed
lustrem i przeczesywała włosy palcami. Stanąłem za nią i wziąłem do ręki
szczotkę leżącą na półce. Zacząłem czesać dziewczynie włosy na co ona
zachichotała.
-Wiesz, planuję spędzić z Tobą resztę życia więc prędzej czy
później i tak zobaczę Cię w rozmazanym makijażu- uśmiechnąłem się i
odłożyłem szczotkę . Objąłem ją w tali i położyłem głowę na jej ramieniu
patrząc na nią w lustrze.
-Skoro tak to wolę, żeby stało się to później- odwróciła się w
moją stronę- W końcu mamy na to całe życie.- Podniosłem ją i posadziłem na
blacie, brunetka zarzuciła ręce na moją szyję, a ja przyciągnąłem ją bliżej.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo Cie kocham- szepnąłem
patrząc jej w oczy.
-Chyba jednak tak- z uśmiechem poprawiła mi włosy, które spadały
mi na oczy- Ja też Cie bardzo kocham - powiedziała i złożyła na moich ustach
delikatny pocałunek . Oczywiście niebyłbym sobą gdybym go nie wzmocnił .
Podniosłem ją i wyszedłem z łazienki i rzuciłem się z nią na łóżko.
-Hola ,hola nie tam szybko -zaśmiała się - Jestem Twoją dziewczyną
od jakichś trzech dni. Po za tym...
-Mamy na to całe życie -przerwałem jej po czym przytuliłem ją do
siebie i pocałowałem w czoło .
- Jestem kompletną idiotką- westchnęła
- Co, To nie prawda ,czemu tak uważasz?
- Bo gdybym nie traktowała Ciebie jak dzieciaka bylibyśmy ze sobą
masę czasu
- To prawda, ale co by nam po tym było ? Nie przeżylibyśmy, tyle
rzeczy razem i niedocenilibyśmy tego, że w końcu możemy być razem skarbie -
przytuliłem ją jeszcze mocniej.
-Kochałam Cię już wtedy, tylko myślałam ,że to przejdzie i bałam
się być z Tobą bliżej.
-To już nie ważne , liczy się to co jest tu i teraz, No może też i
to co trochę później. - Dziewczyna usiadła i spojrzała na mnie
zaciekawiona-Idziemy zjeść śniadanie na miasto ?
- Naleśniki ? - zapytała z uśmiechem
- Z czekoladą - pocałowałem ją w czoło.
- I truskawkami -ucieszyła się jak dziecko.
- Jasne ,chodźmy - złapałem ją za dłoń i chciałem pociągnąć w
kierunku drzwi, ale dziewczyna stawiała opór.
-Rossi?- zapytała słodko- Nie, żeby mi przeszkadzało ,ale może byś
się ubrał?
Spojrzałem po sobie , No tak ....same bokserki. Uśmiechnąłem się i
poszedłem się ubrać , po dwóch minutach wyszedłem już ubrany z łazienki i
poszliśmy na miasto .
Weszliśmy do baru i usiedliśmy przy stoliku. Po niecałej minucie
przyszła kelnerka .
-Poprosimy dwie porcje naleśników z czekoladą i truskawkami
-spojrzałem na moją dziewczynę z uśmiechem-I do tego dwa shake'i truskawkowe -
kelnerka z uśmiechem pokiwała głową i odeszła . Brunetka popatrzyła na mnie z
podziwem
-Wow, nie sądziłam że pamiętasz ,ostatni raz, kiedy tu byliśmy ...
-Jakieś trzy lata temu w walentynki -przerwałem jej- Kiedy moja
kochana rodzinka dosłownie zatrzasnęła nam drzwi przed nosem twierdząc ,że ten
dzień mamy spędzić razem- wspominałem .
-Taaaak, byłam na Ciebie strasznie zła bo wrzuciłeś mnie w
ubraniach do basenu -zaśmiała się .
-Mhmm ,a ja na Ciebie bo wciągnęłaś mnie za sobą ,a nie
miałem zmoczonych włosów przez co zrobiły się zielone.
-Pamiętam nawet ja -podeszła do nas starsza kelnerka z zamówieniem
-Nie codziennie się u nas widzi przemoczoną dziewczynę i zielonowłosego
chłopaka , cieszę się ,że jesteście razem - zaśmiała się i odeszła .
-Tooo byłoooo dziwne - powiedziała Caro z lekkim uśmiechem na
ustach. Po czym zadowolona zaczęła pałaszować naleśniki .
-Wiesz jesteś jak taki szczeniaczek -stwierdziła patrząc mi w oczy
- Strasznie słodki ,ale ma się ochotę go strzelić jak patrzy się,kiedy jesz.
Nooo, ja już zjadłam i teraz popatrzę jak ty jesz
-Chcesz ,żebym był gruby ?- zażartowałem
-Jasne, więcej do kochania - przysiadła się koło mnie - leci
samolocik- powiedziała nabijając na mój widelec kawałek naleśniki i kierując go
w stronę moich ust, patrzyłem na nią przez chwile jak na wariatkę ,ale potem
zjadłem.
Patrzyłem na nią przez chwile aż nie wytrzymałem i ją pocałowałem
. Trwaliśmy tak przez jakieś 2 minuty.
-Wow Ross , zrezygnowałeś z naleśników dla dziewczyny , co się z
Tobą stało?
-Miłość trzeba chronić ,a naleśniki mogę zjeść zawsze, ale teraz
też mogę - zacząłem wypychać ostatniego naleśniki do ust i podałem dziewczynie
rękę ,ta zdziwiona ją chwyciła i wyleciała z baru zaraz za mną .
-Mam świetny pomysł -powiedziałem z pełną buzią próbując
przełknąć, kiedy mi się udało zacząłem mówić dalej- Zróbmy sobie tatuaże ! -
krzyknąłem z ekscytacją lecz kiedy nie uzyskałem odpowiedzi szturchnąłem ją
lekko w ramię.
-Eeeeemmm ... Ale ,że po co ?
-No bo to romantyczne- złapałem ją za rękę i zacząłem iść przed
siebie- Wyobraź to sobie ,ja będę miał tatuaż z Twoim imieniem ,a Ty z moim.
-Ja nie jestem pewna czy chcę mieć tatuaż - powiedziała niepewnie
.- Kocham Cię strasznie, ale to jest na całe życie , a ja wolałabym to całe
życie mieć Ciebie obok, a nie tylko Twoje imię na ciele.
-Skarbie moje-przytuliłem ją- Chodzi mi o hennę ,jestem aktorem
nie mogę mieć tatuaży z imieniami ,poza tym rodzina by mnie zabiła. A mnie się
tak łatwo nie pozbędziesz -pocałowałem ją lekko po czym ponownie chwyciłem jej
dłoń . Dziewczyna szła wtulona w moje ramię, zawsze o tym marzyłem ,a teraz
kiedy to mam to nie mogę w to uwierzyć.
Po 10 minutach doszliśmy na miejsce.
Miałem "wytatuowane " jej imię i połowę serca, Caroline
miała drugą połowę serca i moje imię ,mieliśmy je na nadgarstkach.
Nie wiem czemu,ale cieszyłem się jak głupi.
-To pierwsza taka rzecz jaką zrobiliśmy razem -Uśmiechnąłem się
siadając na ławce w parku ,ciągnąć dziewczynę na swoje kolana i przytulając się
do jej ciepłego ciała.
-Przecież wiele rzeczy robiliśmy razem -zarzuciła mi ręce na
szyje.
-Ale nie takich ,to jest coś co łączy nas razem i nikt inny nie
bierze w tym udziału,rozumiesz ? Nasza rzecz.
-Nie sądziłam ,że takie rzeczy mają dla ciebie znaczenie .
-Mają i to duże-pokiwałem głową- Chce Ci coś pokazać - mówiąc to
wstałem i wziąłem dziewczynę za rękę .
-Gdzie mnie ciągniesz?
-Na wycieczkę krajoznawczą -Uśmiechnąłem się i szedłem
dalej. Po paru minutach doszliśmy do lasu .
-Las ? Serio ? Co nasza dwójka robi sama w lesie ?
-To na co tylko ma ochotę -przycisnąłem ją do drzewa i zacząłem
delikatnie całować po szyji na co lekko drgnęła ,znalazłem jej czuły punkt.
-Albo i nie - odszedłem od niej kawałek
-Jesteś pewien ?-mruknęła uwodzicielsko podchodząc do mnie powoli,
poczułem jej rękę na ramieniu -Bo zaczęło mi się podobać i myślałam ,że
dokończymy.- szepnęła mi do ucha. Zamknąłem oczy i głośno westchnąłem ,wiedziałem
co chce zrobić ,a ja jej się dawałem bo ...podobało mi się . Dziewczyna zaczęła
mnie całować i dotykać ręką po brzuchu. Powoli zacząłem się w tym zatracać,
brunetka zawiesiła palec o pasek od moich spodni. Zaczęło mi się robić gorąco i
przestałem panować nad sobą ,chciałem ją dotknąć,ale mnie odepchnęła. -Albo
nie. - powiedziała słodko i odeszła kawałek . -Idziesz ?- zapytała patrząc mi w
oczy
-Emm, wiesz .Bo jaaaa-powiedziałem piskliwie- Nie jestem do końca
-zaśmiałem się -W stanie normalnie funkcjonować. -niepewnie na nią spojrzałem,
a ta wybuchła śmiechem.
-No co ty ? Twój kolega mnie nie polubił ?- zapytała udając
smutną.
-Polubił i to aż za bardzo.
-Przepraszam - podeszła i pocałowała mnie w policzek.-Ale nie bądź
zazdrosny, mnie nic z nim nie łączy ,to tylko kolega.
-Tak,tak ,a później mnie z nim zdradzisz i co wtedy powiesz?
-To tylko sex - zaśmiała się.
-Już nigdy się z Tobą nie droczę - powiedziałem i poszedłem przed
siebie . Dziewczyna mnie dogoniła i złapała za rękę powodując tym mój uśmiech.
Przez te trzy dni nie przestawałem się uśmiechać ani na chwilę.
-Rossy ?
-Noooo?- chciałem udać obrażonego
-No bo wiesz, jak mam zdradzić ciebie z tobą.
-Noo w sumie to nie masz jak ,zapomnij. Chodźmy na górę.
-To schody
-Punkty za spostrzegawczość -zaśmiałem się i zacząłem po nich
wspinać.
-Co robią schody w lesie ?-zapytała niezrażona moim komentarzem
-Nie chcesz za dużo wiedzieć ?
-Chcę ,ale dlatego jestem kobietą
-I jesteś bardzo ładną kobietą i bardzo, bardzo, bardzo sexowną
kobietą, ale właśnie dlatego, że to wiesz i wykorzystujesz przeciwko mnie nic
więcej ci nie powiem -pocałowałem ją w czoło i zadowolony przystałem na
szczycie schodów. Rozejrzałem się po pięknym widoku. Byliśmy na wielkim placu
na środku którego stała wielka fontanna, cały płac był ozdobiony barierkami,
wokół których były zawieszone lampki, a widokiem było LA ,budynki i ulice.
-Światełka świecą dopiero nocą, ale zabiorę cię tu jeszcze ,żebyś
miała okazje je zobaczyć- dziewczyna zaniemówiła i oparła się rękoma o
barierkę, podszedłem do niej i obiąłem ją rękoma w talii
-Jest przepięknie- odwróciła się w moją stronę i pocałowała lekko
w usta- Dziękuję.
-Za co ?- nie ukrywałem zdziwienia
-Za to,że mnie tu zabrałeś i za to,że mnie kochasz i że się nie
poddałeś nawet wtedy, kiedy mówiłeś, że to zrobiłeś- pogłaskała mnie po
policzku i ponownie pocałowała.
-Kocham Cię- szepnąłem w jej usta
-Ja też Ciebie kocham - pocałowała mnie mocno jak nigdy ,z
pewnością z jaką jeszcze nigdy tego nie zrobiła. Zacząłem oddawać pocałunki
coraz namiętniej starając się jej dorównać.
-Masz jeszcze jakieś ciekawe pomysły w głowie ?
-Mnóstwo, ale nie zdołam ich powiedzieć.
-Zawsze możesz je zaśpiewać -zaśmiała się.
-Może kiedyś
-Co z Tobą ? -zapytała niepewnie
-Słucham? O co ci chodzi?
-Jeszcze rok temu zaczął byś śpiewać na całe LA ,a teraz założę
się ,że nawet o tym nie pomyślałeś.
-Masz rację, ja chyba się wypalam wiesz- powiedziałem niepewnie.
-Co masz na myśli ?
- No bo patrz. Od dłuższego czasu nie mieliśmy koncertu, nie
chwyciliśmy nawet gitar do ręki. Zaczynamy myśleć o miłości o tym ,żeby mieć
rodzinę ,dzieci i dom. Uwielbiam śpiewać i grać,ale czuję ,że jak na razie
każdy kto pomyśli,żeby reaktywować zespół pięć minut pózniej zapomina o tym bo
ma miłość przy sobie i coś stabilnego.
-Ale R5 to też wasza miłość Ross , dzięki temu macie to wszystko.
Jesteście cholernie utalentowani, a nie wielu osobom się to zdąża ,niektórzy
nawet nie wiedzą o istnieniu innej utalentowanej osoby, która chodzi gdzieś po
świecie i się męczy. Miłość Was nie opuści , poczeka, wszyscy się bardzo
kochamy i już jesteśmy rodziną Ross, R5Family , dziesiątki krajów ,setki miast
i tysiące,a nawet i miliony ludzi.
-Ja wiem Caro, ale to nie jest takie łatwe. Nie potrafiłbym Cię
zostawić ,nie teraz kiedy jesteśmy razem. A Riker nie będzie chciał zostawić
Sam w obawie,że coś jej się stanie.
-Przecież będzie ze mną, a ja sama Cię wepchnę do samolotu jeśli
będzie trzeba. I jestem pewna , że Sam Rika też. Ona ma jeszcze siostrę
,wszystko będzie w porządku.
-Kochanie, nie zadręczaj się tym, okej ? Zastanowię się nad tym
...
-Kiedy ostatni raz dawałeś znak życia na jakiś portalach, żeby
fani wiedzieli, że jeszcze żyjecie ?
-Ecchhh...- westchnąłem - Nie pamiętam.....dawnoo.
172-Rossy pomyśl o tym.- przytuliła mnie.
***Oczami Caroline***
Może to głupie, że go tak naciskałam. Wyszło trochę jakbym chciała
się go pozbyć, a ja po prostu chcę, żeby niczego nie żałował. Poza tym widzę,
że z Rydel też nie było ostatnio najlepiej. Chodziła z głową w chmurach bo
pewnie myślała o zespole i jeszcze kłótnia z Ellingtonem .Kiedyś wiedli
beztroskie życie, chłopcy się wygłupiali i biegali po domu rzucając w siebie
serem, poduszkami, jajkami i wszystkim innym co znaleźli pod ręką.....i w
lodówce. Rydel z Rikerem musieli na nich krzyczeć, a czasami też się przyłączali
do zabawy. Teraz każde się zakochało i niebezpiecznie szybko spoważniało
- Pójdziemy do mnie ?- zapytałam naglę zadziwiając tym samą
siebie.
-Proponujesz mi coś ?- zapytał unosząc brwi ku górze.
-Jasne- pogładziłam go po policzku- Kakao ,popcorn i film.No
ewentualnie dwa filmy. Ale to tylko jak będziesz grzeczny -pogroziłam mu palcem
i poszłam w kierunku schodów .
-Kurczę, a chciałem Cię wrzucić do fontanny.- powiedział zasmucony
zrównując ze mną krok.
-Co za pech- dałam mu sójkę w bok.
Po 10 minutach doszliśmy na miejsce.
-Zapraszam ,panie przodem- powiedziałam przepuszczając chłopaka w
drzwiach . Ten spojrzał na mnie obrażony, ale przeszedł.
-Nie jestem panią
-Ale przeszedłeś ,tak ? -zaśmiałam się.
-Skarbie, ja nie chcę być wredny, ale to również oznacza, że ty
jesteś mężczyzną- powiedział pewny swego.
-A pewny jesteś ,że nie jesteś kobietą?
-Pewny, na pewno, chcesz sprawdzić ?
-Wierzę Ci na słowo-pocałowałam go w policzek- Ale to oznacza ,że
jesteś gejem.- zaśmiałam się na widok jego przerażonej miny. Pociągnęłam go za
rękę do salonu i posadziłam na kanapie.- Chcesz coś picia ?
-Jasne
-A co chcesz ?
-A co masz?
-Wieeeele rzeczy- Ross wstał z miejsca i pociągnął mnie do kuchni
, otworzył lodówkę.
-Znalazłem truskawki i jagody- wyciągnął dwie duże miski.
-Mam jeszcze banany ,możemy zrobić koktajl - klasnęłam w dłonie i
zabrałam się do pracy .
Było przy tym mnóstwo zabawy. Oczywiście nie obeszło się bez bitwy
na owoce przez co musieliśmy sprzątać całą kuchnie, a porcja naszych koktajli
zmniejszyła się o połowę.
Po półgodzinnej zabawie ze śmiechem rzuciliśmy się na łóżko w moim
pokoju.
-Musimy tak robić częściej – zaśmiałam się .
-Mówisz o sprzątaniu ?- zapytał zdziwiony- Nigdy więcej.
-Nie o to mi chodzi głuptasie –spojrzałam na niego- Musimy się
więcej śmiać.
-O super… chcesz więcej śmiechu? To możesz ze mną zamieszkać-
przytulił mnie do siebie.
-Ale chcę przy tym jeszcze żyć- sprostowałam i poklepałam go po
brzuchu .
-Tak w sumie to mieszkasz sama...
zawsze ja mogę się wprowadzić do Ciebie- uśmiechnął się tryumfalnie.
-No racja, a w salonie jest wolna
kanapa- uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie do końca o to mi
chodziło-naburmuszył się.
-Wiem skarbie- pocałowałam go w
policzek- taka zasada. Jeśli wiesz co mam na myśli.
-Zawsze powtarzasz, że zasady są po
to, żeby je łamać.
-No właśnie- szepnęłam, a on pokiwał
głową.
-Załapałem.- złapałam telefon, żeby
sprawdzić godzinę. Była dopiero 15. Westchnęłam i usiadłam.
-Co tam piękna ?- mrugnął do mnie na co się
zaśmiałam .
-Wszystko w porządku przystojniaku , oglądamy coś?
-Jasne , tylko co ?- zamyślił się.
-A to już podlega dłuższej dyskusji.
-Poukładajmy puzzle – wstał i spojrzał na mnie zadowolony.
-Puzzle ? Ile Ty masz lat ?
-Wystarczająco dużo, żeby pić, ale też wystarczająco mało, żeby
układanie puzzli nie uszło za dziwne – wzruszył ramionami
-Jasne… wcale nie jest dziwny obraz osiemnastolatka układającego
puzzle- spojrzałam na niego spod ukosa.
-Tak, tak – machnął ręką- Ale ważniejsze jest… Czy masz w domu
puzzle- uniósł dwukrotnie brwi do góry.
-Pff- podeszłam do szafy i wyjęłam z niej pudełko- Głupie pytanie
.
-Kocham Cię- przejął ode mnie pudło.
-Ja Ciebie też kocham- pocałowałam go delikatnie.
Przez następną godzinę układaliśmy puzzle, które miały utworzyć
obraz wielkiego zamku. Oczywiście musieliśmy porzucać w siebie małymi
częściami, przez co niektóre się pogubiły i musieliśmy ich szukać po całym
pokoju. Co chwilę się zamyślaliśmy i burzyliśmy ,kiedy puzzle nie chciały
pasować w miejsce gdzie chcieliśmy je położyć. Zachowywaliśmy się jak dzieci
wyrywając sobie puzzle bo wypatrzyliśmy dokładnie ten sam element. Czasami
człowiek potrzebuje takiej odskoczni, żeby uruchomić wewnętrzne dziecko.
-Było super- westchnął chłopak patrząc na nasze dzieło i z
podziwem kiwał głową.
-Nom- szepnęłam- Czy teraz czujesz się spełniony ?
-To zależy w jakim sensie o to pytasz- szturchnął mnie ramieniem
-Jestem pewna, że nie w tym samym o jakim pomyślałeś -mrugnęłam do
niego i powtórzyłam jego gest.
-Nie wiesz o czym pomyślałem- ponowne szturchnięcie.
-I raczej wolę nie wiedzieć- oddałam gest
-Zawsze można to zmienić- znów mnie szturchnął.
-Jak tak dalej pójdzie to będziemy mieli siniaki- znów to zrobiłam
i wyszłam z pokoju. Udałam się do salonu po parę filmów. Wzięłam pierwsze z
wierzchu nawet nie patrząc na tytuły. Po czym udałam się do kuchni ,żeby zrobić
popcorn. Kiedy wróciłam do pokoju z miską popcornu i filmami w ręku Rossy
siedział przy biurku i przeglądał rzeczy, które miałam w szufladzie.
-Nie znudziło Ci się jeszcze ? Znasz zawartość mojego pokoju na
pamięć.- odłożyłam rzeczy na komodę.
-Lubię przeglądać Twoje rzeczy. Mam nadzieję w końcu znaleźć tu
coś cennego.
-Nie chowam ważnych dla mnie rzeczy w szufladach.
-A gdzie ? – wstał i złapał mnie za ramiona ,patrząc na mnie
zaciekawiony.
-Pod poduszką – powiedziałam rzucając chłopaka na łóżko i kładąc
na nic poduszki.
-Liczyłem na inny obrót sytuacji po tak ciekawym początku, ale
miło wiedzieć, że jestem dla Ciebie aż tak ważny- pocałował mnie namiętnie i
pociągną na swoje kolana.
-Jesteś i to bardzo, ale jedno pytanie… Zawsze byłeś taki zboczony
czy dopiero, od kiedy ze mną jesteś ?
-Od zawsze. Po prostu, nie wiesz o czym myślałem, kiedy Cie
widziałem- uśmiechnął się szeroko i obrócił tak, że leżał na mnie.
-Lepiej mi się żyje bez tej informacji.- pstryknęłam go w nos.- Obejrzyjmy fil i zjedzmy popcorn.
Przez następne dwie godziny oglądaliśmy „Zaplątanych”, oczywiście
nie obyło się bez łez rzecz jasna.
-To idziemy po moje rzeczy i wracamy do Ciebie ?- spojrzałam na
niego zdziwiona- No bo miałem się do Ciebie wprowadzić- przypomniał.
-A no tak. Możemy iść.
-Tylko wiesz- podrapał się po głowie- nie bardzo pasuje mi wizja
spania na kanapie.
-Spokojnie, podłoga też jest całkiem wygodna- zaśmiałam się
szatańsko i poszłam n dół założyć buty.
Chłopak przyszedł po minucie i ubrał się naburmuszony.
-Co tam?- i nic- Jesteś zły?- nawet nie spojrzał- Ziemia do Ross’a-
pomachałam mu ręką przed twarzą i spojrzałam w oczy- Jesteś zły?- przytuliłam
go- Żartowałam przecież- pocałowałam go i czekałam na jego reakcję. Kiedy
zaczął odwzajemniać pocałunki, z trudem się od niego oderwałam.
-Skoro nie jesteś zły to możemy iść- chłopak uśmiechnął się i
złapał mnie za rękę.
Do posiadłości Lynch’ów doszliśmy w jakieś 15 minut. W domu nie
było żywej duszy. Nawet muchy nie było słychać. Chłopak spakował najważniejsze
rzeczy do dużej sportowej torby i zostawił w kuchni kartkę z wiadomością dla
rodziny, że pomieszka u mnie tydzień ,ale w razie czego jest stale pod
telefonem i będzie wpadał czasami w „odwiedziny”
-Wiesz…. Głodny jestem- spojrzał na mnie zakłopotany- Może
pójdziemy do jakiejś knajpki?
-Możemy iść- odparłam i ruszyłam w drogę. Na szczęście w połowie
drogi między moim domem, a domem Ross’a znaleźliśmy pizzerie i zamówiliśmy dwa
kebaby. Dla niektórych może być dziwne, że zamówiliśmy kebaby w pizzerii, ale
dla nas to norma (Ja tak zawsze robię xDD~ Dark) Szybko zjedliśmy i wróciliśmy
do mnie.
-Jestem padnięta- rzuciłam się na kanapę w salonie.
-Ja też- chłopak usiadł koło mnie.
-Idę pod prysznic- ruszyłam na górę.
-Pójdę z Tobą –zobaczyłam za sobą blondyna.
-No chyba jednak nie- położyłam mu rękę na klacie.
-Masz zamek w drzwiach od łazienki?
-Nieee?
-Upss- zaśmiał się, a ja już wiedziałam co się święci .
-W stroju kąpielowym ewentualnie.
-To na dobry początek- mrugnął do mnie.
Oczywiście Rossy dostaje to czego chce i poszedł tam ze mną. Siedzieliśmy
tam z półtorej godziny robiąc bitwę na pianę. Było dziwnie i zabawnie
jednocześnie. Po długim i męczącym dniu zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Spałam sobie smacznie, aż poczułam, że ktoś mnie szturcha.
***Oczami Ross'a***
***Oczami Ross'a***
-Carooo ...- szepnąłem cicho.
-Hmmm???
-Wstawaj - otworzyłam jedno oko i zaraz je zamknęła na co się zaśmiałem.
-Co ty spać nie możesz ?
-Chodźmy na plaże - uśmiechnąłem się i wtuliłem w brunetkę.
- O 2 nad ranem, no chyba Ci gorzej.
-Nie no właśnie mi jest bardzo dobrze i chciałbym iść na plaże- spojrzałem na niż moimi proszącymi oczkami. to zawsze działa. Delly mówi, że będę nimi czarował nawet jak będę miał 60 lat....Za to Rocky mówi, że z takim rodzeństwem i fanami nikt z nas nie dożyje sześćdziesiątki .
-Dooobraaa.
-Jeeej, ubieraj się - krzyknąłem radośnie i wyskoczyłem z łóżka , Dziewczyna wstała leniwie i próbowała się ubrać, ale jako, że szło jej to koszmarnie to jej w tym pomogłem. Potem wziąłem ją na ręce i zniosłem na dół. W drodze na plaże nie minęliśmy nikogo. Co nie było dziwne zważywszy na godzinę.
Szliśmy sobie spokojnie, rozkoszując się lekkim wiatrem, zapachem morskiej bryzy i szumem fal. Nie wiem co mnie naszło . Po prostu nagle poczułem potrzebę wyjścia z domu i zrobienia czegoś niezwykłego.
-Chodźmy popływać -zaproponowałem
-Jest środek nocy i nie mamy strojów
-No tle bieliźnie ... Co za różnica jest 3 nad ranem ,kto nas zobaczy?
-Okej , niech Ci będzie - powiedziała i zdjęła ubrania . Chwile się zapatrzyłem, ale potem poszedłem w jej ślady . Chlapaliśmy się wodą śmialiśmy i pływaliśmy. Potem ubraliśmy się i podziwialiśmy wschód słońca siedząc na brzegu.
Jakoś o 6 wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńKiedy next?
Czekam z niecierpliwością!
Jest już gotowy, ale budujemy napięcie , prawdopodobnie po 5 komentarzach albo po miesiącu, ja już piszę trzecią część. Robimy zapasy więc potrzebujemy czasu ;)
UsuńSuper rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co będzie w następnym rozdziale:)
Czekam na następny rozdział.
PS Jestem waszą nową czytelniczką; )
Dzięki wielkie <3 Czeszymy się, że Ci sie podobało . Dziękujemy ,że czytasz i komentujesz ,to wiele dla nas znaczy ;*
UsuńPs: Zapraszamy do wzięcia udziału w naszej akcji ;)