poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Rozdział 31
Ten rozdział dedykuje Natalce, za mocne kopnięcie mnie w tyłek prostym "Kiedy next???" ;)
Zapadał zmierzch. Na ulicy nie było nikogo, panowała cisza i spokój, gdy nagle ową ciszę przerwał donośny pisk.
-Puść mnie ty czubku!!
- A co będę za to miał?
-Riker, prosze Cię....bo zaraz się przyzwyczaje do takiego niesienia mnie.
-No i dobrze. O to mi chodzi.
-Riker...
-Tak Samy?
Dziewczyna prychnęła i skrzyżowała ręce na piersi.
-Ja bym Ci się radził mnie trzymać.
Przestraszona zielonooka od razu go posłuchała.
-Riker, ja nie jestem małym dzieckiem byś mnie niósł na barana!
-Zastanawiałbym się...
-Co proszę?!
-No tak się składa, że to przez ciebie mam niebieskie włosy!
-No tak się składa, że to powinien być dla ciebie interes życia! Nawet nie wiesz jak słodko wyglądasz w tych włosach!
-No na pewno mniej od ciebie.
Fioletowowłosa nachyliła się tak, że mogła swoim wzrokiem omieść całą twarz brązowookiego.
-Mówiłam ci, żebyś nie nazywał mnie śliczną czy też słodką, bo takową osobą nie jestem.
-Jesteś, po prostu masz słabe mniemanie o sobie.
-Sam masz słabe mniemanie o sobie.
-Nie prawda. Jestem inteligętny, przystojny, silny, utalentowany, świetnie tańcze, gram, śpiewam...
-Ale z ciebie narcyz.
-Nie prawda.
-Zaciąłeś się?
-Nie.
-A właśnie, że tak! -powiedziała prostując się.-A ce moment(A teraz) mnie postaw. Jesteśmy już pod blokiem.
-No i co z tego?
-Nie zmieścimy się do windy.
-To pójdziemy schodami! Co za problem?
-Czy z wami nawet wchodzenie do domu musi być zwariowane?
-Tak.
***Oczami Samanty***
°°°°Pare minut później°°°°
-Chcesz coś do picia?-spytałam.
-Nie, dzięki.
-Naaa peeewno?-spytałam drugi raz.
-Na pewno, Samuś.
-A może koktajl?
-Nie...a może jednak się skuszę.-uśmiechnął się do mnie a na moich policzkach powstały niechciane rumieńce, o Boże...co się ze mną dzieje?! Przecież tyle razy się do mnie uśmiechał...jeszcze przed chwilą się uśmiechał, ale...byliśmy wśród ludzi a teraz..? Zupełnie sami, w jednym pomieszczeniu....
-Samuś jesteś tam?-usłyszałam głos blon....niebieskowłosego.
-Co..? Ach, tak tak. Chodź do kuchni.
Gdy weszliśmy do kuchni brązowooki usiadł na blacie a ja tyłem do niego zaczęłam robić koktajl truskawkowy. Wlałam do malaksera mleko i dodałam truskawki, przykryłam i włączyłam urządzenie. Nagle wpadł mi do głowy superancki pomysł. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam dwa duże pucharki poczym położyłam przed malakserem. Wyciągnęłam z lodówki lody śmietankowe i truskawkowe z szafki obok lodówki wyciągnęłam czekokadę, kokos, draże czekoladowe, bitą śmietaną i różne inne przysmaki Lingtona. Cały czas czułam czujny wzrok Rikera na sobie. Nałożyłam lody do pucharków, wyłączyłam malakser i polałam lody koktajlem, dodałam pełno bitej śmietany i posypałam wszystkim co miałam pod ręką. Kątem oka zauważyłam, że na dworze już jest ciemno. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam w stronę Rik'a.
-Gotowe.-stwierdziłam.-Trochę zmieniłam plany, ale...
-Co do mnie czujesz?-usłyszałam pytanie chłopaka, które zbiło mnie z tropu.
-Że co...?-szepnęłam zdziwiona.
-Co do mnie czujesz?-powtórzył.-Nie jestem dla ciebie przyjacielem Samy, widać to, nie jestem też zwykłym kolegą....tak więc kim jestem?
Zapadła cisza. Zmieszana spóściłam wzrok. Moje myśli wędrowały w różne strony, dudniły mi w głowie. Co mam mu odpowiedzieć....? Prawdę. Westchnęłam.
-Tak, Riker. Nie jesteś dla mnie ani kolegą ani przyjacielem. Jesteś kimś więcej...ale kim? Nie wiem. Znamy się zaledwie miesiąc a ty już wypytujesz o takie rzeczy...ja rozumiem, chcesz wiedzieć na czym stoisz ale ja nie umiem Ci odpowiedzieć. Nie chcę się śpieszyć, na prawdę. Jest mi źle, że nie mogę udzielić ci odpowiedzi, ale już raz się pośpieszyłam i wiesz dobrze jak to się skończyło. Oczywiście, nie chcę Cię porównywać do Adama!! Co to, to nie! Jesteś zupełnie inny....Taki kochany, opiekuńczy, słodki, zabawny...jesteś po prostu moim ideałem, ale moja psychika jeszcze się nie pozbierała...proszę Rikuś....daj mi tylko trochę czasu...
Chłopak tylko wolno pokiwał głową i zeskoczył z blatu po czym podszedł do mnie.
-Mam nadzieje, że Cię nie obrażę tym co zrobię...-szepnął cicho a moje serce lekko podskoczyło.
-Co zrobisz?-zapytałam drżącym głosem.
Jednak nie uzyskałam odpowiedzi, brązowooki lekko się uśmiechnął po czym złączył swoje usta z moimi. Na początku całował mnie delikatnie, tak jak w tedy, w szpitalu... jednak gdy zaczęłam oddawać pocałunek, owinęłam swoje ręce wokół jego karku i wplotłam swoje palce w jego niebieskie kosmyki, ten położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Mimo słów wypowiedzianych przed chwilą chciałam by ten pocaunek trwał wiecznie. On był taki... bajkowy, magiczny cudowny, z każdą chwilą chciało się więcej. Czułam w nim uczucia, których nie mogłam zindyfikować. Jakby... Tęsknote za niepoznanym, lekki żal, determinacje iii....czyżby miłość? Nie. Przecież nie można pokochać drugiego człowieka ot tak, po mięsiącu. A nawet jakby to ne można tak szybko tego stwierdzić.
Chłopak jakby wyczuwając moje myśli oderwał się ode mnie, oparł swoje czoło na moim i lekko sie uśmiechnął.
-Poczekam.-powiedział zachrypniętym głosem.-Ile tylko będzie trzeba.
Patrzyliśmy sobie w oczy dość długą chwilę. Jego kasztanowy odcień mieszał się z moją jaskrawą zielenią. Chłopak uśmiechnął się do mnie po czym cicho spytał...
-To co? Jemy te lody?
***Oczami Rydel***
-Jak ja kocham chodzić nocami do parku.-westchnęłam rozmażona lekko przymykąc oczy.
Ten dzień był taki męczący, wstałam o 6:00 i zeszłam na dół, gdzie zostałam katreczkę od mamy, że jadą do jakiejś tam siostry wujka babci psa sąsiada i że wrócą z tatą po południu a do tego cała opieka nad domem spadła na mnie, gdyż jestem najodpowiedzialniejsza z całego mojego rodzenństwa...Phhi! Ciekawe co mama musiała zażyć... oprócz Rockiego, w domu nie ma większego wariata ode mnie!! Co z tego, że rzadko to pokazuje?! Wracając...tak więc spędziłam trzy godziny w skliepie kupując wszystko co było potrzebne do domu i ścigając się z jakąś babcią o mniejsce w kolejce. Później zrobiłam śniadanie żarłocznym bestiom i posprzątałam caluśenki dom! Gdy rodzice wrocili zrobiliśmy dwu godzinną próbę i zaraz po obiedzie Ell wyciągnął mnie do parku nad jeziorko.
-Jaka noc? Jest dopiero 20:00!!-zaśmiał się mój chłopaka.
-Ratliff psujesz romantyczną atmosferę.-mruknęłam mając dalej zamnknięte oczy.
-Phi! Sama ją psujesz!-prychnął niby obrażony.
-Ja...?-spytałam otwierając oczy i siadając.-Niby w jaki sposób?
-Jak to jaki? Zamiast się tu do mnie przytulić i oglądać ze mną gwiazdy ty kładziesz się na zimnym piasku i zamykasz oczy. Rozchorujesz się. A ja nie chcę byś chorowała.... Z kim bym spędzał czas..?
-Z Rockym, swoim najlepszym przyjacielem.
-Z nim się przecież przytulać nie będę!-prychnął robiąc śmieszną mnie, przez co parsknęłam niepohamowanym śmiechem.
Wstałam, usiadłam na ławce i oparłam głowę o jego ramię.
-Kocham cię Elluś.
-Ja ciebie też Delly.
-Śpisz dzisiaj u mnie, prawda?
-A mam inne wyjście...?
-Nie.
-To po co się pytasz?
-Żebyś myślał, że je masz. Ciekawe co robi nasza kochana Ramanta.-zachichotałam.
-Że kto....?
-No Riker i Samy ty głuptasie jeden!
-Mam nadzieje, że nic złego.
-Co masz na myśli?
-No nie wiem...całują się?-odpowiedział z grymasem na twarzy.
***Znowu Oczami Samanty***
-A całusa??
-Riker, chcesz mnie pocałować dzisiaj już dwunasty raz!! No i za każdym ci się to udaje..-dodałam trochę ciszej.
-A to moja wina, że nie mam na nic innego ochoty tylko na całowanie ciebie??-mruknął mi do ucha.
-Tak, to twoja wina.
-No to mnie chociaż przytul...-jęknął błagalnie robiąc oczka szczeniaczka.
-Och.... No dobra.
Przytuliłam go a ten szybko podniósł mój podbrudek i złączył swoje usta z moimi.
Oderwaliśmy się od siebie po nie całych pięciu minutach i to tylko dla tego, że zaczęło brakować nam tlenu.
-Ty cfana bestio..-mruknęłam lekko się uśmiechając.
-No nie mów, że ci się nie podoba.
-Nawet jakby, to nie możesz mnie tak bezkarnie całować!
-Zakład?
Prychnęłam.
-Nie. Jesteś na tyle przebiegłą żmiją, że zawsze znajdziesz sposób.
-Miło, że we mnie wierzesz.
-Tylko nie myśl, że pare pocałunków i już będę twoja! Mnie trzeba podejść i rozkochać w sobie.
-Postaram się.-mruknął mi do ucha.
-Dobra, idę się położyć.-mruknęłam lekko ziewając i z własnej woli cmoknęłam go szybko w usta.
-Idę z tobą, ktoś przecież musi odganiać te twoje koszmary.
***Oczami Ross'a***
-No i zostałeś sam.-mruknąłem sam do siebie kładac się na kanapie.
I tak właśnie nasze R5 powoli się rozspada. Ellington i Delly cały czas gdzieś znikają, Riker spędza czas z Samy a ja cały czas myślę o Caro....jedynie Rocky'ego nie trafiła jeszcze strzała amora. Cóż.....najpierw musi podrosnąć. Nie wiem czy to był dobry pomysł puszczać go samego na spacer....eeee tam poradzi sobie. Wracając...gdzie te czasy, w których najważniejsze dla nas była muzyka i zabawa? Zniknęły z pojawieniem się Rydellington i Samanty. Coś trzeba z tym zrobić. Dzisiaj ledwo co namówiłem ich na próbę. Piszemy coraz rzadziej....i to mnie niepokoi. Jutro się tym zajmę....trzeba wymyślić dobry plan!
---------------------------
Hejka!!
Jak mnie tu długo nie było!!!
Przepraszam was za to.... ale mam małe wytłumaczenie.....SZKOŁA.
Tak właśnie ona nie pozwalała mi pisać. Napisałam kawałek a tu nagle mi się przypomina "Jutro sprawdzian" . Jak dobrze teraz wiecie w SP zaczęła się tak zwana "Walka o oceny", czyli wkuwanie i poprawianie by mieć ten durny pasek. Nie wiem czemu, ale po prostu muszę go mieć!!
Co do rozdziału...jest...hmn...taki sobie. Krótki i w ogóle....
Nie udał mi się opis pocałunku, chciałam byście poczuli motylki w brzuchu, ale zapewne mi się to nieudało :/
A teraz...pytanie dla was!
1. W jaki sposób Rikier chcę rozkochać w sobie Samantę...?
2. Jaki plan ma Ross...?
3. Co myślicie o tym rozdziale???
Piszcie w komentarzach!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
OOOO!!!
OdpowiedzUsuńAAAAA!!!
IIIIII!!!!!
Mam tyyyyyle do napisania, że nie wiem czy się zmieści, ale pewnie po połowie koma będzie pustka!
Nwm od czego zacząć!
To może zaczynając od Rossiaczka :3
Tak mi się chopcyka zal zlobiło *~*
Taki sam został :(
Fajnie by było jakby Lynchowie spędzali czas razem i ze swoimi dziewczynami, cy chłopakami :)
Tak... jakby słodko by było :)
Rossiek by nie cierpiał :D
To teraz moja Ramanta :D :
Riker taki słodziak!!!
Ale liczyłam na coś więcej -.-
Albo chociaż na to, że Elluś ich przyłapie :D
Ciekawie by było :)
A i rozdział genialany!
Riker ją caaały czas całuje, a oni nie są razem!
Sam nie jest gotowa na związek?!
Realy?!
Ona się z nim całuje i go przytula i wgl a mówi coś w ogóle innego!
No damn!
Gdzie tu jest sens?!
Tak samo jak mieliśmy otatnio na plastyce, że Polski budynek zbudowany w Chinach!
No tak samo pozbawione sensu-.-
Ze szkołą uwierz mi, że mam to samo!
Jak nie będę miała z angola i z historii 5 to nie bedzie celwonego pasecka *o*
A ja muszę mieć!
No chyba, że wyżulę od pana od informatyki 6 za ładne oczy jak pan to mówi...
To z histy 5 wtedy nie musi być :D
Dobra ze mną jest coraz gorzej bo nawet w komentarzach o szkole piszę...
Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza
P.S
Dodałam nowy rozdział na:
http://you-only-live-once-r5.blogspot.com/
Dziękuje <3
UsuńWłaśnie o taką bezsensowną Ramante mi chodziło....i będzie się tak utrzymywać pare rozdziałów...póki Samy opanuję swoją psychikę XD
I nie martw się Suzy!! Ja też prawie cały czas mówię o szkole ;)
Zajrzę jak tylko znajdę czas!
Pozdrawiam!
~Kaśka Zwana Gryzoniem
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSUPER rozdział
OdpowiedzUsuńIle ja na niego czekałam! :)
Kiedy next? Kiedy next? Kiedy next?
Najbardziej podoba mi się Riker i niebieskie włosy
Dziękuję za dedykację tego cudownego rozdziału!:-D
Dziękuje i nie ma za co ;)
UsuńKiedy next....hmmnnn....nie wiem.
Jeszcze nawet go nie zaczęłam a zaczne chyba w piątek ;)
Pozdrawiam.
~Kaśka Zwana Gryzoniem