piątek, 13 marca 2015

Rozdział 26




Rozdział dedykowany naszym wszyyyyyyyyyystkim czytelnikom czy tam czytelniczkom!!!
Kochamy Was <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3


*******



Obudziły mnie promienie słońca i czyjeś szepty. Przejechałam ręką po materacu, gdzie powinien spać Riker. Nie było go tam. Przekręciłam się na plecy i otworzyłam oczy.
-Dzień dobry śpiąca królewno.-usłyszałam głos Rockiego.
Podniosłam się, siadając.
-Nie powinna pani się przemęczać.-stwierdziła doktorka.
-Ale ja się nie przemęczam.-wychrypałam.- A tak w ogóle to cześć.-powiedziałam grupki przyjaciół stojącej obok łużka.
-Śniło się coś pani?-spytała pani doktor z serdecznym uśmiechem.
-Emm...Tak.
-A co jeśli można wiedzieć?
-Tańczące tango muminki....
-No tak...to normalne jak na lekki wstrząs mózgu.
-Prosze pani...?
-Tak?
-Ale mi się już kiedyś śniły muminki tańczące tango.
-To są dwa wyjścia.-zaśmiała się brązowowłosa.-Albo już miała pani coś z głową....albo jest pani psychiczna!
-Aha...
-Dobrze....do rzeczy. Musi tu pani zostać jeszcze z tydzień....rana się zasklepiła, kości, nie wiem jakim cudem się zrosły. Myślę, że pierwszego listopada pani wyjdzie.-powiedziała zapisując coś w notesiku.
-W moje urodziny!-zawołał ucieszony Rocky.
-Myślę, że to tyle.-odezwała się po chwili doktorka.-Do widzenia!
Pani doktor wyszła a Lynch'owie, Coro i Ell usiadli obok mnie na łużku.
-Jak się czujesz?-zaczeła Delly.
-Emm....normalnie?
-Tak się ciesze, że sie obudziłaś Samy.-usłyszałam głos mojego kuzyna.
Uśmiechnełam się do niego promieniście.
-Ja też się cieszę Lington......A Ross.....dziękuje za to co dla mnie zrobiłeś, naprawdę...nie wiem jak się odwdzięcze...-powiedziałam poprawiając sobie oparcie.
-Nie musisz.-zaśmiał się blondyn.-Teraz płynie w tobie krew Lynch'ów!
-No tak!-również się zaśmiałam.
Na chwilę zapadła cisza podczas której zorientowałam się, że nie ma Rikera.
-A co tam u ciebie Rocky?-spytałam.
-A daj spokój!-odezwała się Caro za bruneta, który już otwierał usta, gotowy do wypowiedzi.-On to spał tyle samo co ty!-uśmiechnęła się.
Zaśmialiśmy się..tego mi było trzeba...przyjaciół!
-Która godzina?-spytałam po chwili.
-14:00 ty śpiochu jeden!-powiedział Ell czochrając moje włosy.
-Ty jesteś tylko zazdrosny o to, że ja mogę leniuchować a ty nie!
-Rozgryzłaś mnie.
-Taaaa....niczym pieprz w zupie.-mrukneła Rydel.
Znowu się zaśmialiśmy.
-Emmm....mam nadzieje, że się nie obrazicie ale chciałabym porozmawiać z Rydel...tak w cztery oczy.....-mruknełam cicho.
Wszyscy skineli głowami i wszyszli.
-Gdzie Riker?-spytałam szybko.
-Na stołówce....Ross siłą go tam zaciągnął.-powiedziała uśmiechając się ciepło w moją stronę.
- No i dobrze! Jak go wczoraj zobaczyłam to prawie bym drugi raz przytomność straciła!
Zachichotałyśmy.
-Dell....czemu wy się tak przemęczaliście, co?
Blondynka westchneła.
-Ktoś musiał nad tobą czuwać!
Prychnełam.
-Tobie już to Hello Kitty mózg wyżarło?! Przecież cała wasza trójka wygląda jak upiory!
Blondynka lekko się zarumieniła.
-Chcieliśmy byś wiedziała, że jesteśmy przy tobie!!!!
-Swoim kosztem?! Caro też pare razy była i jaskoś wiedziałam, że mnie wspiera! A ty, Ell...no w szczególności Riker chyba się chcieliście wyłożyć obok mnie na tej sali, co?!
-Sam....ja...my....przepraszam.-plątała się.
- I dobrze! Martwie się o was a wy mi takie cyrki urządacie! Jak będę chciała cyrk to sobie do niego pójde...no albo poproszę Rockiego o jakieś przedstawienie, a nie jakieś ''zmienne stróżowanie'' jak grabarze na cmentarzu!! Zrozumiano?!
-Tak.-szepneła.
Westchnełam.
-To dobrze.-mruknełam przytulając się do brązowookiej.- Nie chcę by się coś wam stało.
-Wiem o tym.
-No koniec tych czułości! Bierz swój zgrabny tyłek i zabierz gdzieś Lingtona, na jakąś randkę na pewno się wam przyda!
-Tak jest kapitanie!-zaśmiała się blondynka wstając.
Ruszyła w stronę wyjścia.
-Aha! I jakby się opierał to powiedz, że to mój rozkaz!-zawołałam za nią.



***Rydel***

-Ratliff!! Idziemy na randkę!!-zawołałam wychodząc z sali swojej przyjaciółki, podchodząc do mojego chłopaka.
-Nie obraź się Delluś....no ale ja zostanę przy Sam....przecież powinienem zostać, to moja kuzynka.-mruknął cicho.
-Ratliff ty mnie tutaj nie wkurzaj!! Gdzie się podział mój uśmiechnięty Elluś? Gdzie on jest? Bo ja się zakochałam w moim WESOŁYM Ellingtonie a nie w jakimś SMUTNYM chłopaku!
-Wiem o tym i obiecuję ci, że jak tylko jej stan się poprawi to zabiorę cię na prześwietną randkę.
-No żebym musiała namawiać swojego chłopaka do randkę to bym nie pomyślała!-westchnełam-Z Samantą jest wszystyko OK! Sama mówiła...a nawet rozkazała żebyśmy gdzieś poszli!
-No skoro tak....-lekko się uśmiechnął.-To chodźmy!-szybko wstał i skradł mi całusa.
Wyszliśmy ze szpitala a moim oczom ukazał się prześliczny park, pięknie komponujący się z ławkami z ciemnego drewna oraz z drzewami z kolorowymi liśćmi. Co chwile te śliczne kolorowe płatki drzew spadały na ziemie tworząc czerwono-żółto-pomaranczowy dywan.
-Idziemy tam?-spytałam zachwycona.
-Nie....tylko przez niego przejdziemy....mam niespodziankę!-uśmiechnął się zadowolony brunet.
-Mówi ten, który przed chwilą nie chciał nigdzie iść.
- Spełniam plany na kiedy indziej....Chodź zaraz powinna podjechać.-dodał patrząc na zegarek.
-Co takiego?
-Zobaczysz.-mruknął tajemniczo.
-A tak propo ''jechania'' to kiedy wracamy do domu...mama się ostatnio pytała....
Ratliff zaśmiał się.
-Co w tym takiego śmiesznego?! Martwi sie o nas! Pierw się nie odzywamy, później policja, następnie pogotowie! Do tego ostatnio dzwoniła na Skayp'a, odebrał jej Riker! Ty sobie wyobrażasz co ona musiała przeżywać widząc go w takim stanie?!!
-Jeciu...Delluś!! Nie o to mi chodziło! Ja....ja po prostu zapomniałem o rodzicach! Moich, twoich.... W ogóle o wszystkich rodzicach zapomniałem!-zasmiał się.
-Przepraszam.-zawstydziłam się.
Brunet westchnął z lekkim uśmiechem na ustach.
-Przecież nic się nie stało...-mruknął przybliżając się do mnie.-Kocham Cię Rydel.-szepnął twarzą przy mojej twarzy.
-Ja ciebie bardziej.-wymruczałam.
Czy to jest dziwne, że przy nim czuje się tak....magicznie? Nie....to po prostu jest miłość. Dziwne jest to, że ludzie często mówią, że my do siebie nie pasujemy...my pasujemy do siebie jak dwie krople wody! A nawet jakby....dla miłości nie jest ważne czy ludzie do siebie pasują....a to by byli ze sobą szczęśliwi. Co ja w ogóle się będę przejmować innymi? Szczęśliwi są tylko ci, którzy mają swój świat i siebie nawzajem nie przejmują się co myślą inni. Ellington obrucił mnie tyłem do siebie, przytulił mocno od tyłu i zaczął mnie całować po szyi. Zamknełam oczy. Czułam się tak wspaniale. Jak to mówił sam Kermit "Bo przecież nie musi Cię kochac cały świat, czasem wystarczy tylko jedna osoba...''. A tą moją osobą jest Rat...nie wyobrażam sobie życia bez niego....było by w tedy takie puste, bez tej iskierki nadzieji....Kochać to zgadzać się na to, by zestarzeć się z drugim człowiekiem. Moja jakże śliczne przemyślenia przerwał Ell....
-No Rydel...dorożka podjechała...-mruknął zachrypniętym głosem.
Otworzyłam oczy. Przejazd dorożką, po jesiennym parku z ukochaną osobą przy boku....ta randka zaczyna się tak wspaniale!



---------------------------------
Taki o to krótki rozdziałek jako przeprosiny, za to, że tak długo nie dodawaliśmy nic na bloga :\
I za to chcę przeprosić w moim imieniu, jak i w imieniu Dark....Kamila ma teraz pełno nauki a ja ostatnio byłam na pogrzebie....nie no serio pierwszy raz widziałam martwego człowieka.....dokładnie jego ręce...cały czas miewam koszmary...brrr..
Dodaje dzisiaj by mogliście czytać sobie przez weekend :3
Miniaturka Ramanta sie piszę i myślę, że się spodoba...
To tyle co chciałam powiedzieć...
Mam nadzieje, że się podoba...
Proszę o opinię w komentarzach!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

9 komentarzy:

  1. Suzy ja te łóżka później poprawie! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE:):):):):):):):):):)
    Randka Rydellington była super
    Szkoda że rozdział krótki ale i tak super.
    Dodasz Sam do bohaterów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno pytanie.
      Kiedy następny rozdział?
      Mam nadzieje że niedługo:)

      Usuń
    2. To nie koniec Randki! XD
      No cały czas obiecuje tą Samy...ale tak szybko jej nie dodam :( Niestety mój komp nie jest Jezusem-nie zmartwychwstanie i na nowy trzeba czekać :\
      Tak szczerze.....to też mam nadzieje, że szybko dodam.XD

      Usuń
  3. Jestem ciekawa dalszej części randki Rydellington :);)

    OdpowiedzUsuń
  4. No hejaaaa!!!!!!!!!!
    Uświadomiłam sobie, że się nigdy nie witam, a tak nie ładnie :)
    Rozdział czytałam wcześniej, ale nie miałam weny, ani czasu na koma :(
    Wiem!
    W pierwszy piątek miesiąca pójdę i się z tego wyspowiadam XdddD
    Ty wiesz jak ja się cieszyłam jak zobaczyłam, że dodałaś koma na moim blogu?! :D
    Banan z twarzy mi przez 20 minut nie znikał, a kuzyn się mnie pytał co się tak szczerze...
    Także ten... do rozdziału:
    A! Rydellington ma randkę!
    Jeeeeeejjjjjjjjjjj ^^^
    Sam jak krzyczała na Rydel, to nie wyrabiałam.
    Rozwaliło mnie to :D
    No to ja miałam traumę kiedyś przez pogrzeb, bo mój kuzyn na pogrzebie popchnął mnie w stronę trumny, a ja, jak to ja, wpadłam na martwego człowieka....
    Miałam koszmary przez 1 miesiąc....
    Masakra!
    Nie polecam!
    Ja cieć Ramantę!
    And Caross!
    And Rydellington of course too!
    Ostatnio pani od angola powiedziała, że ja i moje koleżanki nie mówimy poprawnie po angielsku, ale jakbyśmy zaczęli rozmawiać z anglikami to by zrozumieli :D
    Dawaj mi tu szybko next'a z Ramantą!
    Pozdrawiam cieplutko <3
    ~Suza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daje Ci rozgrzeszenie!
      Czekałam na twój kom! ;)
      No ja też się cieszę jak ty komentujesz!
      Nie bój się! W następnym rozdziale dodam z każdego parringu po trochu!
      Również pozdrawiam <5

      ~Kaśka Zwana Gryzoniem

      Usuń
    2. A co do tego pogrzebu...moja ciocia miała podobnie -_-

      Usuń