wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 25



Ten rozdział dedykowany jest mojemu bratu Krzyśkowi, by zajął się tą swoją Metalicą i przestał krytykować moje R5!


.........
Od jakże feralnego zdarzenia mineło 15 dni...w trójkę, ja, Riker i Ell, sprawowaliśmy ,,zmienne stróżowanie" przy Sam, czyli siedzieliśmy przy niej na zmianie co nie było łatwym zadaniem w tych warunkach. Nie było ogrzewania i pewnie gdyby była zima wszyscy by zamarzli...jak by ktoś w ogóle był w tym szpitalu oprócz nas i trzech lekarzy, woda była zimna, przy suficie wisiały pajęczyny, na niektórych łóżkach zauważyłam wystające sprężyny, ze ścian schodził tynk...jednym słowem było strasznie. Ellington chciał ją przewieść do jakiegoś NORMALNEGO szpitala, ale okazało się to nie możliwe, przez nie doleczone, wcześniejsze złamania, które mogły by spowodować krwotok wewnętrzny. Z Samy było coraz lepiej, krew Rossa ''przyjeła się'' a ona sama wyglądała coraz lepiej, reagowała na słowa przez lekkie tyknięcie palca czy otwieraniem i zamykaniem ust, tak jakby coś mówiła, raz nawet udało jej się wykrztusić "Ri", jednak nic więcej... nie budziła się, co trochę niepokoiło lekarzy. Właśnie przy niej siedze, w śpiączce wygląda tak spokojnie, jakby nic się nie stało.
-Samanto Rape....jeśli się nie obudzisz w tym momencie to obiecuję, że Cię osobiście zabiję.-powiedziałam zmęczona trzymając ją za rękę. No coż...siedziałam przy niej całą noc i dzień mam prawo być zmęczona.
Nie odpowiedziała, ale za to lekko ścisneła moją dłoń.
Uśmiechnełam się.
-Dobra Samy, wiem, że mnie słyszysz, więc słuchaj czekamy na ciebie, ja, Ell....Riker, wszyscy....Nie możesz się poddać...narazie jest OK, ale powinnaś się już budzić a ty nic, od tygodnia nie było żadnych polepszeń, ta glukoza zrobi z ciebie warzywo...walcz! Błagam...
Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi i wchodzi do środka. Odwróciłam się, był to Riker. Co ja gadam...to już nie był Riker. Był to jakiś wychudzony, zmęczony blondyn...a raczej resztki tego blondyna.
-Moja kolej.-powiedział cicho.
-Już.-mruknełam po czym nachyliłam się nad brunetką.-Walcz dla niego, Samy....wygląda gorzej od ciebie!-szepnełam jej na ucho.
Wstałam z krzesła i sporzałam na Rikera.
-Jadłeś coś?
Pokręcił głową.
-A spałeś?
-Dwie godziny.-szepnął.
-Człowieku co ty ze sobą robisz,co?! Ty też chcesz tu wylądować?! Traktujesz siebie jak winowajce! A wiesz dobrze, że tak nie jest! Ona by tego nie chciała.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
-Nie. Mów. O. Niej. Tak. Jakby. Nie. Żyła.-powiedział płaczliwiem tonem.
Nie odpowiedziałam mu, wyminełam go i wyszłam z sali trzaskając drzwiami.


***Samanta***
Słyszałam wszystko...gdy pierwszy raz przyszedł Lington i opowiedział co zrobił, płakanie i przepraszanie Rikera, błaganie Delly, kawały Rockiego a nawet raz przyszła Caro....grozić mi, że jeśli się nie obudzę to nieźle od niej dostane. Słyszałam co zrobił dla mnie Ross....nigdy mu tego nie zapomnę....czy przeżyje czy umrę....STOP! Na prawdę chcesz się poddawać Samy? Teraz? Teraz, gdy masz przyjaciół, rodzine..i znalazłaś PRAWDZIWĄ miłość swego życia? Nigdy!
-Samanto Rape....jeśli się nie obudzisz w tym momencie to obiecuję, że Cię osobiście zabiję.-usłyszałam zmęczony głos swojej przyjaciółki.
Ona dalej tu jest?! Ach...no tak te ich głupie patrole. Prychnełam..przecież oni wszyscy się zamęczą! Chciałam dać jakiś znak, by poszła, odpoczeła....ale co ja mogę w tej ciemności? Skupiłam się i lekko ruszyłam ręką.
-Dobra Samy, wiem, że mnie słyszysz, więc słuchaj czekamy na ciebie, ja, Ell....Riker, wszyscy....Nie możesz się poddać...narazie jest OK, ale powinnaś się już budzić a ty nic, od tygodnia nie było żadnych polepszeń, ta glukoza zrobi z ciebie warzywo...walcz! Błagam...
A co ja do jasnej ciasnej robie?! Leże na Hawajah?! Ona ma iść bo nie tylko ja ale i ona, Ell i Riker będziemy warzywami i Ross będzie mógł założyć stragan! Rydel głupoto ty jedna spadaj mi stąd! Ale czekaj, czekaj......powinnam się już budzić, powiadasz? A powiesz mi jak? A tak w ogóle ciekawe jak ja teraz wyglądam.....pewne starsznie. Muszę być blada, wychudzona, szpetna...a na ręce pewnie mam bliznę...następna do kolekcji. Haha! Co mi tam po takim czymś! Miałam gorsze i żyje! OMG....co ta ciemność robi z ludźmi!! Przecież jestem wariatem!!
-Walcz dla niego, Samy....wygląda gorzej od ciebie!
Kto? Riker?! Jak ja się zaraz nie obudzę.....co ten pacan ze sobą robi?! Co to znaczy "wygląda gorzej od ciebie"?! Nie no... Zaraz go trzepne w ten pusty łeb! Wstane i walne! Jak on tak może?!
Łup!! Aha...Rydel wyszła...zawsze tak wychodzi co ona myśli, że się takim czymś obudzę? Dobra uspokuj się Samy! Jak mam się uspokoić ta ciemność mnie denerwuje! Gadam sama do siebie..jestem wariatką.
-Hej Samy.-usłyszałam słaby głos Rikera.
Przecież....przecież on jest na skraju wytrzymałości!!
-Co tam u Ciebie?
Nie no ja go chyba trzepne....co tam u mnie? Właśnie próbuję się obudzić, żeby walnąć cię w ten głupi łeb.
-Co mam zrobić żebyś się obudziła? Kupię ci łódkę....nie....wiem! Przefarbuję sobie włosy na niebiesko!
Trzymam cię za słowo!!
Poczułam jego ciepłą dłoń na moim polczku.
-Tęsknie za tobą Sam...za twoim uśmiechem...i tymi zielonymi gałami....do tego nie mam się z kim bawić.
Aha? Mam się obudzić, żeby bawić się z Rikerem?! Nie no brzmi spoko.....
Nagle poczułam jego oddech na mojej twarzy.
C-co on robi?!
Nie musiałam długo czekać na odpowiedz. Już po chwili poczułam jego usta na moich....Tak! Riker Lynch mnie pocałował! Cały gniew spłynął....skupiłam się całym swoim organizmem i oddałam pocałunek.
A co tam! Niech wie, że go słyszę i.....że go Kocham!
Zdziwiony brązowooki oderwał się ode mnie. Przyglądał mi się w bardzo małej odległości... Nie potrafiłam wytrzymać.....skupiłam się jeszcze batdziej i....otworzyłam oczy!! Udało się!
Patrzyłam się w jego oczy, w których przez chwilę panowało zdziwienie, ale zaraz potem przerodziło się w ogromną radość.
-Obudziłaś się.-powiedział cicho.
-Po takiej pobudce trudno się nie obudzić.-odpowiedziałam również cicho.
-Czekaj tu chwilę, pójdę po...-zaczął prostując się na krześle.
-Nie Rik...zostań jeszcze... zaraz pójdziesz.
-Na pewno?
-Tak. -wychrypałam.
No cóż trochę długo nie mówiłam.
-Boże przenajświętszy! Jak ty wyglądasz?!
-Nic mi nie będzie...ważne, że ty się obu...
-O nie, nie, nie mój drogi...Kiedy ostatnio jadłeś?
-Emm....trzy dni temu...-powiedział niepewnie.
-A przybliż się tu na chwile...
Zgodnie z moją proźbą zbliżył się lekko do mnie a ja z całej siły palnełam go w ten jego blond główkę.
-Auć! Za co?!
-Jak to ''za co?''! Za głupotę!
-Jak ty możesz być tak silna po takim stanie?!
-No cóż...siła wyższa...
-Wiesz co ja chyba pójdę po tą twoją panią doktor.-szybko wstał i wyszedł z sali.
Nie czekałam długo, nie mineły 3 minuty gdy do pomieszczenia wbiegła doktorka.
-Obudziła się pani! Już się zaczynałam niepokoić!
-Jak widać.
-Jeju to jest niesamowite! Pani...pani zachowuje się w pełni świadomie!
-A ja jestem w szpitalu czy w psychiatryku?
Szatynka pomineła to pytanie.
-Jak się pani czuje?
-Dobrze...a wręcz wyśmienicie!
-Dam teraz pani leki na sen...
-Gdzie Riker?
-Pan Lynch? Na zewnątrz...znaczy na korytarzu.
-A czemu nie tutaj?
-Mam go wpóścić?
-Tak. I niech mi pani nic nie podaje...sama zasnę....dosyć mam wymuszonego snu.
Doktorka zaśmiała się.
-No dobrze...widać miłość jest lekarstwem na wszystko!
Zarumieniłlam się lekko ale szatynka tego nie zauważyła i po prostu wyszła.
Po chwili do sali wszedł Riker.
-Zjadłeś coś?
-Trzy babeczki.
Westchnełam.
-Na pewno?
-Tak.
-To chodź tu.-powiedziawszy to przesunełam się lekko do ściany robiąc mu miejsce.
Ten z uśmiechem na ustach położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego bardzo mocno... nawet nie wiem kiedy zasnełam.


-----------------------------
Nie no poległam...Sam miała leżeć w śpiączce pare rozdziałów a tu proszę! Już się obudziła! Do tego jest to dopiero 8 rozdział z Sam a już są dużaste (tak, jest taki przymiotnik XD) przebłyski Ramanty...a na dodatek jest to już któryś rozdział z kolei, w którym nie ma Rydellington ani nawet Caross!
Zauważyłam jednak, że ten rozdział jest troszeczkę dłuższy od ostatnich a napisany był w 5 godzin! Taaak...moja wena jest dziwna...niby jest a jednak nie ma (dokładnie to mam pomysły ale na daleką przyszłość, gdy oni będą znów w LA). I tak wgl. To wpadłam na świetny pomysł.... Za nie całe dwa tygodnie (15 marca) swoje 24 urodziny będzie obchodzić nasza kochana Samy!!! I wracajac do tego pomysłu...wpadłam na to by napisać na 15 minuaturkę Ramanta!! Co wy na to? A tak z innej beczki...to co myślicie o rozdziale?
Proszę o opinię w komentarzach!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

8 komentarzy:

  1. Czekałam na ten rozdział i w końcu go dodałaś
    SUPER rozdział dziewczyno
    Kiedy następny rozdział?
    Nie mogę się już doczekać następnego
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Riker i Sam jak słodko tylko szkoda że nie ma w tym rozdziale Rydellington ale rozdział i tak GENIALNY
    Czekam na nexta!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :3No wiem z tym Rydellington...nw. kiedy rozdział :/
      Ooooo....widzę, że rozpędzasz się z komentarzami...Super! :) =^·^= <3

      Usuń
    2. OMG....Co za odpowiedź....

      Usuń
    3. Myślę że rozdział dodasz szybko*)

      Usuń
    4. Dodasz Sam do bohaterów?

      Usuń
    5. Rozdział...hmn...trzeba go napisać.. Teraz nie mam za dużo czasu ale postaram się! Teraz faszeruje się filmikami Rydellington, zaraz idę z psem na spacer więc może mi coś do głowy przyjdzie :).....dalej.....hmnn....Dodam Samy jak tylko wejde na kompa....czyli za nie długo!

      Usuń
  2. No wreszcie przeczytałam ten rozdział! :D
    Przez te dwa dni od dodania czytałam Go na raty, i wreszcie skończyłam!
    Rozdział jest....
    *5 minutes later*
    SUPER
    NADZWYCZAJNY
    ŚWIETNY
    ZNAKOMITY
    EKSTRA

    Pochwalę się, że zajrzałam nawet do słownika synonimów 8D
    O God... Coś Ty zrobiła biednemu Rikuniowi?!
    Nie znoszę Cię!
    Serca nie masz w ogóle!
    A jak się okaże, że Rikuś ma anoreksję?!
    Albo nie podsuwam Ci pomysłów....
    Ale Sami się wreszcie wybudziła! ^^
    Jeeejjj!!!
    Wybacz, ale nie mam pomysłów na koma :(
    Wena po wizycie u dyrektorki mi wyparowała, a już miałam pomysł na takiego długiego koma :'( O i u dyrektorki wylądowałam przez kolegów i koleżanki z klasy! Mędy jedne nie znośne... ale i tak ich uwielbiam :)
    Też mam tak jak Ty... że mam pomysły, ale to na baaardzo odległe rozdziały na swoim blogu :)
    Pozdrawiam cieplutko <5
    Czekam na next'a!
    I wybacz, że nie dodałam wcześniej koma, ale teraz nauczycieli siekło i zaczynają po 3 testy dziennie, parę kartkówek, dodatkowe/ obowiązkowe lekcje i przez to mam czasami do 16, i teraz nagle sobie wymyślili, że już zaczną ustalać bal szóstych klas i zakończenie i na lekcjach ciągle tylko o tym... Eh... Masakra :(
    ~Suza

    OdpowiedzUsuń