Myślałam czy nie napisać by OneShot'a ...
W mojej głowię kłębi się masa pomysłów bo uwielbiam sobie wymyślać historie , które chciałabym , żeby się wydarzyły , a ta jedna nadaje się na opowiadanie .
Nie będzie to związane z żadnym zespołem , ani osobami sławnymi czy coś ...po prostu życie ...na wpół niestety moje . Więc dajcie mi znać co myślicie o tym ? Buziaczki ;*
niedziela, 28 grudnia 2014
środa, 24 grudnia 2014
Wy wredoty moje kochane !!!
Ja wiem święta i wgl , ale jak już wchodzicie na bloga to błagam bierzcie udział w ankiecie bo puki jest wolne to chcę pisać rozdziały na zapas xD Ja uwierzcie mi ...ja widzę jak ktoś wchodzi , mam to w statystykach xDD
Merry Christmas !!!!
Wesołych Świąt dzióbki .... dużo prezentów , szczęścia , mądrych życiowych decyzji , miłości i bycia sobą ZAWSZEE...
Dziękuje , że ze mną jesteście i mam nadzieję , że te święta będą dla Was niezapomniane .
KOCHAM WAAAAAAS :*
Dziękuje , że ze mną jesteście i mam nadzieję , że te święta będą dla Was niezapomniane .
KOCHAM WAAAAAAS :*
Rozdział 14
W poprzednim rozdziale :P
Zaczęłam gonić brata po całym podwórku, mamrocząc coś o gołębiach i pokoju. W końcu potknęłam się i upadłam na trawę. Zaśmiałam się. Obok mnie zaraz pojawił się zmartwiony
przyjaciel.
- Delly nic ci nie jest? - spytał i podniósł mój podbródek. Ta jego troska jest nawet urocza. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie. Spokojnie nie umieram. - zachichotałam i próbowałam wstać, ale trawa była śliska i znowu wylądowałam na ziemi. Głupie zraszacze.
- Pomogę ci. - miałam już coś powiedzieć, ale znalazłam się w jego ramionach. Spokojnie, jakbym w ogóle nie była ciężka, ruszył w stronę domu. Mimowolnie się w niego wtuliłam i
napawałam się zapachem jego perfum. Otworzył drzwi kopniakiem i wszedł do środka.
- Czuje się, jak panna młoda. - zaśmiałam się. Uśmiechnął się lekko. Ostrożnie usadził mnie na kanapie, a sam usiadł obok. - Co teraz? - wzruszył ramionami. Patrzyliśmy na siebie w
ciszy. Ale takiej przyjemnej. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w rytm bicia własnego serca.
- Rydel? - otworzyłam oczy.
- Hmmm? (Ciąg dalszy )
-Chodźmy na spacer - uśmiechnął się , co natychmiast odwzajemniłam .
Szliśmy parkiem rozkoszując się swoim towarzystwem i ostatnimi promykami słońca . Gdy trzymał mnie za rękę czułam , że w końcu wszystko zaczęło się układać , że w końcu jestem z właściwą osobą . Uwielbiałam jego obecność ...uspokajał mnie i koił moje zmysły nawet zwykłym milczeniem , czułam się przy nim bezpiecznie . Co jakiś czas uśmiechaliśmy się i patrzeliśmy na siebie ukradkiem . Zerkałam na słońce zachodzące za horyzontem gdy nagle poczułam lekkie szarpnięcie . Ell pociągnął mnie za pobliskie drzewo i lekko się wychylił .Postanowiłam zrobić to samo i spojrzałam w podobnym kierunku . Po tym co ujrzałam po prostu oniemiałam . To było niewiarygodne .
- O mój boże czy to....- zaczęłam
-Yup .... to oni - dokończył mój chłopak ( Jak to pięknie brzmi )
-Nie wieże ...
- Chodźmy już bo nas zobaczą - chwycił mnie za dłoń i skierował w stronę wyjścia z parku .
-To przekracza wszystkie normy - zaczęłam , kiedy opuściliśmy park .
-Oj nie przesadzaj - mówił od niechcenia
-Dlaczego nam nie powiedzieli
-A niby po co ?
-Oni się całowali , pewnie są razem - mówiłam dalej , jakby go nie słysząc .
-Obchodzi Cię to ?
-A jeśli , kiedy jeszcze z nimi byliśmy oni nas zdradzali ze sobą ?
-My też ich zdradzaliśmy ze sobą ...
-Może masz rację ... -przystałam na środku chodnika .
-Nie może tylko na pewno - przystał na przeciwko mnie i złapał moją twarz w dłonie -Rydel , to już nie ma znaczenia ,teraz mamy siebie , a Sav i Luke niech robią co chcą ...całowali się w parku wielka mi rzecz my też możemy - pocałował mnie z takim przekonaniem jakby chciał mi pokazać , że nic innego się nie liczy .
-Kocham Cię wiesz ?
- Ja Ciebie bardziej - uśmiechnął się zadziornie
- No nie wydaje mi się
-Co ? Nie chcesz , żebym Cię kochał ?
-Chcę , ale na pewno nie bardziej niż ja Ciebie .
-Chyba śnisz kotku , ale jeszcze Ci to udowodnię ...- poszedł przed siebie .
-Jak ?- zrównałam z nim kroku
-Zobaczysz .
-Kiedy ?
- W swoim czasie kotku ....w swoim czasie - odpowiedział tajemniczo .
Czyli co ? On liczy na to , że zmięknę ? Że dniami i nocami nie będę myślała o niczym innym tylko o tym jak mi to udowodni i kiedy ? Niedoczekanie jego ..pfff ...mowy nie ma . Na pewno nie będę go błagała ...co to to nie .!
-Kotku ...- złapałam go za dłoń i wtuliłam się w jego ramię .
- Tak Delly ?
-Powiesz mi ? - no i brawo ...tak to jest jak ktoś nie umie słuchać samego siebie ...jestem z reguły dość ciekawską osobą więc to nic dziwnego.
-Nie powiem Ci , dowiesz się w swoim czasie - pocałował mnie w czoło i objął ramieniem .
-A,kiedy będzie ten mój czas ?
-Jak nadejdzie to się dowiesz ...
-Ale jak poznam to , że to ten czas ?
-Szepnę Ci na ucho , że "To ten , szczególny czas " , a wtedy ty się uśmiechniesz , pocałujesz mnie i już na zawszę będziemy razem - szepnął mi do ucha i zakręcił kosmyk moich włosów na swoim palcu .
-Tak już na zawsze ?
-Do końca świata i jeden dzień dłużej .
-To chyba nie możliwe - uśmiechnęłam się .
-Z miłości można wszystko kochanie - pocałował mnie i ruszyliśmy w dalszą drogę do domu ...
-Hej , hej gołąbeczki - wrzasnęli chłopcy zaraz po tym jak weszliśmy do domu .
-Ratliff bracie - przemówił Riker - Witaj w rodzinie , ale wiedz , że jak nam ją skrzywdzisz to będziesz w swoim osobistym piekle . Ale i tak Cię kocham przyjacielu - poklepał go po ramieniu . Ten przerażony z lekkim uśmiechem zakłopotania pokiwał głową i złapał mnie za rękę . Zaśmiałam się i go przytuliłam .
- Ryd ...mama chciała z Tobą rozmawiać ...jest u siebie jak coś - podziękowałam mu i poszłam do mojej rodzicielki zostawiając moją drugą połówkę na pastwę mych zdziczałych lecz kochanych braci .
-Cześć mamo - weszłam do jej pokoju w którym rozwiązywała krzyżówki - Podobno chciałaś mnie widzieć - usiadłam na fotelu niedaleko niej .
-Tak kochanie - odłożyła gazetę na stolik - Podobno jesteś z Ellingtonem .
-Tak , od dzisiaj oficjalnie jesteśmy razem - uśmiechnęłam się .
- I jak tam między Wami ? Nie boisz się , że to zrujnuje waszą przyjaźń ?
-Mamo , jest na prawdę cudownie . Kocham Go ,na prawdę całą sobą . I staram się nie myśleć o tym , że to by mogło coś zepsuć . Jestem z nim szczęśliwa i trzymam się tego .
-Jeśli tak czujesz to Cię wspieram - złapała mnie za dłoń - I pamiętaj malutka , że w razie potrzemy zawsze możesz do mnie przyjść , a ja Ci pomogę .
-Dziękuje mamo - przytuliłam ją .
-Jeszcze jedna sprawa .
- Tak ?
- Wynajęliśmy z tatą domek nad jeziorem , ale jako , że mamy pracę nie możemy pojechać . Więc zbierz braci , Ell'a i Caroline*(wyjaśnienie pod rozdziałem ) . Macie dwa tygodnie samotności . Tylko uważajcie na siebie i macie mi się meldować . Jutro o 8 musicie być na miejscu .
-Jasne , dzięki mamo .- wybiegłam uradowana potykając się o własne nogi .
-Chłopcy jest nowina .- spojrzeli na mnie z uwagą - Jutro jedziemy na dwa tygodnie do domku nad jeziorem .
-Jeeeeeeej - krzyknęli uradowani .
-Więc idźcie się pakować , a ja dzwonię do Caro .
-Caroline będzie ?! - krzyknął Ross z świecącymi ślepkami *.* .Caroline to moja przyjaciółka , która jest z tego samego rocznika co ja . Czyli jest 2 lata starsza od Rossiego , który ugania się za nią ,od kiedy ją poznał . Czyli jakieś 5 lat ...niestety ona uważa go za małego chłopca i mój blondasek za wszelką cenę próbuje udowodnić jej i sobie , że jest już dorosły ...czyli wolontariat , siłownia i takie tam . Lecz ta nadal nie zwraca na niego uwagi ...
-Tak młody ...Caro będzie -uśmiechnęłam się ,a ten w podskokach pobiegł na górę .Wybrałam numer do przyjaciółki , która odebrała po pierwszym sygnale .
***Rozmowa telefoniczna ***
C: What's up Delly ? Dawno się nie odzywałaś .
R: Miałam mnóstwo rzeczy na głowie , o których opowiem Ci przez 2 tygodnie w domku nad jeziorem .
C: OMG ..masz mnie , wchodzę w to ...uwielbiam jeziora .
R:No przecież wiem - zaśmiałam się .
C: Niech zgadnę ...będą też twoi bracia i Ell .
R: Taaaak
C: Czyli , że Ross będzie ...
R:No to mój brat więc będzie , ale nie przesadzaj ...dałabyś mu szansę .
C: On nie jest zły , tylko kiedyś mu odpowiem na te jego słabe chwyty z neta .
R: Hehe , jak sobie chcesz , ale mi go nie skrzywdź .
C:Nie mam zamiaru .
R: Good ...kończę idę się pakować . O 6 u nas przed domem .
C: O ranyyy .... będę na czas . Papatki .
R: Bye .
***Koniec rozmowy***
Westchnęłam i wkładając telefon do kieszeni zaczęłam się zastanawiać , kiedy Ell wyszedł , że nawet tego nie zauważyłam ... z takimi przemyśleniami ruszyłam na górę się pakować .
Caroline * - to przyjaciółka Rydel , która nie pojawiała się wcześniej nooo boooo ...po prostu nie sądziłam , że będzie potrzebna xD Dodam ją niedługo do bohaterów z bardziej szczegółowym opisem ,ponieważ będzie on potrzebny xDD
Także dzióbki moje .... Nie było mnie długi czas wiem (i tu moment w którym zacznę się tłumaczyć ) Próbne testy gimnazjalne , wolontariat i MAŁE sprzeczki w domciu , ale cóż . Życzenia złoże niedługo ... czyli powiedzmy jutro ( Opublikuję to prawdopodobnie 24 , ale teraz ...czyli 23 grudnia o godzinie 19:58 to nadal jutro xD) No i przez to zarąbanie w czasie nie wiem co napisać więc trzymajcie się i cześć <3 !! ;*
-Chodźmy na spacer - uśmiechnął się , co natychmiast odwzajemniłam .
Szliśmy parkiem rozkoszując się swoim towarzystwem i ostatnimi promykami słońca . Gdy trzymał mnie za rękę czułam , że w końcu wszystko zaczęło się układać , że w końcu jestem z właściwą osobą . Uwielbiałam jego obecność ...uspokajał mnie i koił moje zmysły nawet zwykłym milczeniem , czułam się przy nim bezpiecznie . Co jakiś czas uśmiechaliśmy się i patrzeliśmy na siebie ukradkiem . Zerkałam na słońce zachodzące za horyzontem gdy nagle poczułam lekkie szarpnięcie . Ell pociągnął mnie za pobliskie drzewo i lekko się wychylił .Postanowiłam zrobić to samo i spojrzałam w podobnym kierunku . Po tym co ujrzałam po prostu oniemiałam . To było niewiarygodne .
- O mój boże czy to....- zaczęłam
-Yup .... to oni - dokończył mój chłopak ( Jak to pięknie brzmi )
-Nie wieże ...
- Chodźmy już bo nas zobaczą - chwycił mnie za dłoń i skierował w stronę wyjścia z parku .
-To przekracza wszystkie normy - zaczęłam , kiedy opuściliśmy park .
-Oj nie przesadzaj - mówił od niechcenia
-Dlaczego nam nie powiedzieli
-A niby po co ?
-Oni się całowali , pewnie są razem - mówiłam dalej , jakby go nie słysząc .
-Obchodzi Cię to ?
-A jeśli , kiedy jeszcze z nimi byliśmy oni nas zdradzali ze sobą ?
-My też ich zdradzaliśmy ze sobą ...
-Może masz rację ... -przystałam na środku chodnika .
-Nie może tylko na pewno - przystał na przeciwko mnie i złapał moją twarz w dłonie -Rydel , to już nie ma znaczenia ,teraz mamy siebie , a Sav i Luke niech robią co chcą ...całowali się w parku wielka mi rzecz my też możemy - pocałował mnie z takim przekonaniem jakby chciał mi pokazać , że nic innego się nie liczy .
-Kocham Cię wiesz ?
- Ja Ciebie bardziej - uśmiechnął się zadziornie
- No nie wydaje mi się
-Co ? Nie chcesz , żebym Cię kochał ?
-Chcę , ale na pewno nie bardziej niż ja Ciebie .
-Chyba śnisz kotku , ale jeszcze Ci to udowodnię ...- poszedł przed siebie .
-Jak ?- zrównałam z nim kroku
-Zobaczysz .
-Kiedy ?
- W swoim czasie kotku ....w swoim czasie - odpowiedział tajemniczo .
Czyli co ? On liczy na to , że zmięknę ? Że dniami i nocami nie będę myślała o niczym innym tylko o tym jak mi to udowodni i kiedy ? Niedoczekanie jego ..pfff ...mowy nie ma . Na pewno nie będę go błagała ...co to to nie .!
-Kotku ...- złapałam go za dłoń i wtuliłam się w jego ramię .
- Tak Delly ?
-Powiesz mi ? - no i brawo ...tak to jest jak ktoś nie umie słuchać samego siebie ...jestem z reguły dość ciekawską osobą więc to nic dziwnego.
-Nie powiem Ci , dowiesz się w swoim czasie - pocałował mnie w czoło i objął ramieniem .
-A,kiedy będzie ten mój czas ?
-Jak nadejdzie to się dowiesz ...
-Ale jak poznam to , że to ten czas ?
-Szepnę Ci na ucho , że "To ten , szczególny czas " , a wtedy ty się uśmiechniesz , pocałujesz mnie i już na zawszę będziemy razem - szepnął mi do ucha i zakręcił kosmyk moich włosów na swoim palcu .
-Tak już na zawsze ?
-Do końca świata i jeden dzień dłużej .
-To chyba nie możliwe - uśmiechnęłam się .
-Z miłości można wszystko kochanie - pocałował mnie i ruszyliśmy w dalszą drogę do domu ...
-Hej , hej gołąbeczki - wrzasnęli chłopcy zaraz po tym jak weszliśmy do domu .
-Ratliff bracie - przemówił Riker - Witaj w rodzinie , ale wiedz , że jak nam ją skrzywdzisz to będziesz w swoim osobistym piekle . Ale i tak Cię kocham przyjacielu - poklepał go po ramieniu . Ten przerażony z lekkim uśmiechem zakłopotania pokiwał głową i złapał mnie za rękę . Zaśmiałam się i go przytuliłam .
- Ryd ...mama chciała z Tobą rozmawiać ...jest u siebie jak coś - podziękowałam mu i poszłam do mojej rodzicielki zostawiając moją drugą połówkę na pastwę mych zdziczałych lecz kochanych braci .
-Cześć mamo - weszłam do jej pokoju w którym rozwiązywała krzyżówki - Podobno chciałaś mnie widzieć - usiadłam na fotelu niedaleko niej .
-Tak kochanie - odłożyła gazetę na stolik - Podobno jesteś z Ellingtonem .
-Tak , od dzisiaj oficjalnie jesteśmy razem - uśmiechnęłam się .
- I jak tam między Wami ? Nie boisz się , że to zrujnuje waszą przyjaźń ?
-Mamo , jest na prawdę cudownie . Kocham Go ,na prawdę całą sobą . I staram się nie myśleć o tym , że to by mogło coś zepsuć . Jestem z nim szczęśliwa i trzymam się tego .
-Jeśli tak czujesz to Cię wspieram - złapała mnie za dłoń - I pamiętaj malutka , że w razie potrzemy zawsze możesz do mnie przyjść , a ja Ci pomogę .
-Dziękuje mamo - przytuliłam ją .
-Jeszcze jedna sprawa .
- Tak ?
- Wynajęliśmy z tatą domek nad jeziorem , ale jako , że mamy pracę nie możemy pojechać . Więc zbierz braci , Ell'a i Caroline*(wyjaśnienie pod rozdziałem ) . Macie dwa tygodnie samotności . Tylko uważajcie na siebie i macie mi się meldować . Jutro o 8 musicie być na miejscu .
-Jasne , dzięki mamo .- wybiegłam uradowana potykając się o własne nogi .
-Chłopcy jest nowina .- spojrzeli na mnie z uwagą - Jutro jedziemy na dwa tygodnie do domku nad jeziorem .
-Jeeeeeeej - krzyknęli uradowani .
-Więc idźcie się pakować , a ja dzwonię do Caro .
-Caroline będzie ?! - krzyknął Ross z świecącymi ślepkami *.* .Caroline to moja przyjaciółka , która jest z tego samego rocznika co ja . Czyli jest 2 lata starsza od Rossiego , który ugania się za nią ,od kiedy ją poznał . Czyli jakieś 5 lat ...niestety ona uważa go za małego chłopca i mój blondasek za wszelką cenę próbuje udowodnić jej i sobie , że jest już dorosły ...czyli wolontariat , siłownia i takie tam . Lecz ta nadal nie zwraca na niego uwagi ...
-Tak młody ...Caro będzie -uśmiechnęłam się ,a ten w podskokach pobiegł na górę .Wybrałam numer do przyjaciółki , która odebrała po pierwszym sygnale .
***Rozmowa telefoniczna ***
C: What's up Delly ? Dawno się nie odzywałaś .
R: Miałam mnóstwo rzeczy na głowie , o których opowiem Ci przez 2 tygodnie w domku nad jeziorem .
C: OMG ..masz mnie , wchodzę w to ...uwielbiam jeziora .
R:No przecież wiem - zaśmiałam się .
C: Niech zgadnę ...będą też twoi bracia i Ell .
R: Taaaak
C: Czyli , że Ross będzie ...
R:No to mój brat więc będzie , ale nie przesadzaj ...dałabyś mu szansę .
C: On nie jest zły , tylko kiedyś mu odpowiem na te jego słabe chwyty z neta .
R: Hehe , jak sobie chcesz , ale mi go nie skrzywdź .
C:Nie mam zamiaru .
R: Good ...kończę idę się pakować . O 6 u nas przed domem .
C: O ranyyy .... będę na czas . Papatki .
R: Bye .
***Koniec rozmowy***
Westchnęłam i wkładając telefon do kieszeni zaczęłam się zastanawiać , kiedy Ell wyszedł , że nawet tego nie zauważyłam ... z takimi przemyśleniami ruszyłam na górę się pakować .
Caroline * - to przyjaciółka Rydel , która nie pojawiała się wcześniej nooo boooo ...po prostu nie sądziłam , że będzie potrzebna xD Dodam ją niedługo do bohaterów z bardziej szczegółowym opisem ,ponieważ będzie on potrzebny xDD
Także dzióbki moje .... Nie było mnie długi czas wiem (i tu moment w którym zacznę się tłumaczyć ) Próbne testy gimnazjalne , wolontariat i MAŁE sprzeczki w domciu , ale cóż . Życzenia złoże niedługo ... czyli powiedzmy jutro ( Opublikuję to prawdopodobnie 24 , ale teraz ...czyli 23 grudnia o godzinie 19:58 to nadal jutro xD) No i przez to zarąbanie w czasie nie wiem co napisać więc trzymajcie się i cześć <3 !! ;*
wtorek, 23 grudnia 2014
Ja , męczy buła xdd
Jako , że już tutaj jestem , a bywam na prawdę rzadko .
Umieściłam następną ankietę , a wy wiecie jak uwielbiam Was męczyć ankietami xdd
I teraz wyjaśniam o co w niej chodzi ^-^
Mym zadaniem jest zapytać Was czy miałabym napisać rozdział Noworoczny .
Czy mam może napisać przebieg świąt , planowania , sylwestra i takie tam grudniowe sprawy . Bo zapewne jak zacznę o tym pisać to święta już miną , a już to co będzie się działo w co najmniej 2 najbliższych rozdziałach mam zaplanowane. To i tak minąłby szmat czasu zanim zaczęłabym pisać o Wigilii .
Ale decyzja jak zawsze zależy od Was , więc liczę na głosy xdd
GŁOSUJCIE W ANKIECIE !!!
Umieściłam następną ankietę , a wy wiecie jak uwielbiam Was męczyć ankietami xdd
I teraz wyjaśniam o co w niej chodzi ^-^
Mym zadaniem jest zapytać Was czy miałabym napisać rozdział Noworoczny .
Czy mam może napisać przebieg świąt , planowania , sylwestra i takie tam grudniowe sprawy . Bo zapewne jak zacznę o tym pisać to święta już miną , a już to co będzie się działo w co najmniej 2 najbliższych rozdziałach mam zaplanowane. To i tak minąłby szmat czasu zanim zaczęłabym pisać o Wigilii .
Ale decyzja jak zawsze zależy od Was , więc liczę na głosy xdd
GŁOSUJCIE W ANKIECIE !!!
Hyhyhyhy
Nowa postać CAROLINE MORGAN właśnie wylądowała w bazie naszych bohaterów .Pojawia się ona ...nie w osobowej postaci , ale jest o niej mowa w rozdziale 14 , który jest już skończony i czeka na publikację ....ale to dopiero jutro ;* Możecie się z nią zapoznać lepiej jeśli chcecie być na bieżąco , a ja puki mi się chcę zabieram się za rozdział 15 <3! ;*
Smile
Czy tylko ja umarłam z radości jak zobaczyłam nowy teledysk R5 ? Normalnie uśmiech mi nie schodził z twarzy xDD Mam nadzieję , że Wam też no bo przecież o to w tym chodziło ^^.
https://www.youtube.com/watch?v=4tV6bzk3_6c
https://www.youtube.com/watch?v=4tV6bzk3_6c
piątek, 19 grudnia 2014
Tarararara
Jako , że coraz bliżej ŚWIĘTA , a ja mam już za sobą testy , wigilie klasową , na której się poryczałam z 5 razy xD Postanowiłam , że niedługo w przerwie między świątecznymi zawirowaniami napiszę rozdział :D Bum szaka laka . Także spodziewajcie się go niebawem i trzymajcie się cieplutko :*
Ps : Czy ,tylko u mnie nie ma śniegu ? :<
Ps : Czy ,tylko u mnie nie ma śniegu ? :<
wtorek, 2 grudnia 2014
Rozdział 13
Rozdział powstał dzięki wspaniałej dziewczynie Ala W . Naprawdę bardzo Ci dziękuję , rozdział jest wspaniały , a ja jestem Twoją dłużniczką ;**
Jeśli chcecie więcej Rydellington , wpadajcie na blog Al:
http://this-is-impossible-r5-story.blogspot.com/
http://this-is-impossible-r5-story.blogspot.com/
Jest naprawdę świetny i warty przeczytania <3 !
***Oczami Rydel***
Denerwowałam się, kiedy nadszedł dzień powrotu do domu. Będę musiała poważnie porozmawiać z Lukiem. Nie mogę tego ciągnąć skoro ciągle go zdradzam. To byłoby nieuczciwe.
Właśnie skończyłam pakować swoją walizkę. Stałam teraz nad bagażem i zastanawiałam, jak ją dopnę. Usłyszałam delikatne stukanie w drzwi.
- Proszę!!! - krzyknęłam i podrapałam się po podbródku. Po co ja pakowałam tyle ubrań? Albo inne pytanie: Po kiego ja jeszcze tutaj szłam na zakupy? Do pomieszczenia wszedł Ratliff,
który widząc mnie gdybającą nad walizką, zaśmiał się cicho.
- Co robisz Dells? - machnęłam na niego ręką. Podszedł do mnie i stanął obok. Spojrzał na wysypujące się ciuchy. Pstryknęłam palcami.
- Wiem! - odparłam, po czym z uśmiechem spojrzałam na przyjaciela. - Ell? - zatrzepotałam rzęsami. Zrobił kwaśną minę.
- Co mam zrobić? - spytał zrezygnowany. Przytuliłam go.
- Usiądziesz na mojej walizce? - westchnął głośno i wykonał moje polecenie. - Dobra. - popatrzyłam na niego. - A teraz przesuń się bardziej na środek to może uda mi się ją zapiąć.
- Muszę? - schyliłam głowę i wydęłam usta, udając, że jest mi smutno. - No okej. Nie patrz tak. - ukucnęłam. Chwyciłam za zamek, ale to nic nie dało. Próbowałam jeszcze parę razy, ale
nie dało to żadnego rezultatu. - Może ty usiądziesz, a ja dopnę co? Chyba, że wyrzucisz trochę tych ciuchów. - zaprzeczyłam energicznym ruchem głowy. - Dobra. To właź. - tym razem
to ja siedziałam. Patrzyłam na jego ruchy i muszę przyznać, że jednak lepiej mu poszło ode mnie. Po pięciu minutach walizka była gotowa do podróży.
- Rat? - uśmiechnęłam się do niego słodko. Opuścił bezwładnie ręce.
- Zakładam, że mam ją teraz wynieść? - pokiwałam głową. Brunet chwycił bagaż i zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. - Wisisz mi przysługę. - szepnął przy moim uchu.
Uśmiechnęłam się blado.
- Rydel idzie... - zauważyłam sylwetkę Rikera. Odsunęłam się od chłopaka.
- Tak. Idziemy już. - otrzepałam się z niewidzialnego kurzu. - Nie pytaj. - dodałam, zauważając spojrzenie brata. Ellington zaśmiał się cicho, a Rik tylko pokręcił głową w niedowierzaniu.
***
Lot upłynął nam na miłej rozmowie. Czas szybko zleciał. Nikomu nie chciało się rozpakowywać bagażu, więc wszystkie walizki stały przy drzwiach. Chwyciłam ze telefon i wybrałam
numer. Zastanawiałam się, czy na pewno chcę to zrobić. Westchnęłam i przycisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - usłyszałam.
- Hej Luke. Możesz do mnie przyjść? - zaczęłam prosto z mostu.
- Wiesz, bo ja miałem zamiar...
- To ważne. - dodałam poważnie.
- Skoro tak mówisz. - odparł zrezygnowany. Wywróciłam oczami.
- Dobra. To do zobaczenia. - rozłączyłam się i usiadłam w fotelu.
- Coś sie stało? - odwróciłam się w stronę mojego młodszego braciszka.
- Nie Ross. Wszystko gra. Muszę coś załatwić. - wstałam i podeszłam do drzwi.
- Co takiego?
- Muszę zrobić, jak należy. - stwierdziłam cicho i wyszłam. Pod bramą zauważyłam Luke'a ze smętną miną. Ręce miał w kieszeni i widać było, że nie miał ochoty przychodzić. Podeszłam
do niego. - Cześć. - przywitałam się smutno.
- Hej. - spojrzał na mnie. Przełknęłam ślinę.
- Słuchaj muszę ci coś powiedzieć... - zaczęłam. W jego oczach dostrzegłam kryjącą się ciekawość. - Podczas tego wyjazdu coś zrozumiałam...
- Kochasz tego twojego przyjaciela prawda? - rozdziawiłam usta ze zdziwienia. - Tak myślałem. - zaśmiał się.
- Skąd...jak...co...
- To widać Rydel. - uśmiechnęłam się lekko. - To co? Przyjaciele? - spytał, rozkładając ramiona. Wtuliłam się w niego.
- Przyjaciele. - szepnęłam.
***Oczami Ellingtona***
- Savannah? - spojrzałem na dziewczynę. Uśmiechnęła się nieprzytomnie.
- Hmmm? - stanęła naprzeciwko mnie.
- Ja...musimy porozmawiać. - zacząłem niepewnie. - Wiesz, że to między nami...
- Ratliff to koniec. - szepnęła i spuściła głowę.
- Chciałem ci powiedzieć, że...że co?! - rozszerzyłem źrenice.
- To nie mogło się udać. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Życzę ci powodzenia. - poklepała mnie po ramieniu i zaczęła się oddalać.
- Powodzenia z czym?! - krzyknąłem. Odwróciła się w moją stronę.
- Jak to z czym?! - zaśmiała się. - Leć do niej! - wskazała na dom Lynchów. Popatrzyłem na nią zdziwiony. - No co?! Nawet ślepy by to zauważył! Na co czekasz?! - zaśmiała się. Po chwili całkowicie straciłem ją z pola widzenia. Pokręciłem głową i zacząłem powoli kroczyć w stronę posiadłości przyjaciół. Kiedy przeszedłem przez bramkę, zobaczyłem Rydel,
która wynosiła śmieci. Podbiegłem do niej i podniosłem w górę. Zaśmiała się.
- Co ty robisz? - spytała rozbawiona. Okręciłem ją wokół własnej osi, czym spowodowałem, że jej twarz rozświetlił jeszcze większy uśmiech. Blond włosy wirowały na wietrze. Wyglądała ślicznie.
- No gołąbeczki...sweet focia na twittera? - odstawiłem dziewczynę i spojrzałem na Rocky'ego, który stał w drzwiach.
- Oj biada ci brat, biada. - Ryd cały czas się śmiała.
***Oczami Rydel***
Zaczęłam gonić brata po całym podwórku, mamrocząc coś o gołębiach i pokoju. W końcu potknęłam się i upadłam na trawę. Zaśmiałam się. Obok mnie zaraz pojawił się zmartwiony
przyjaciel.
- Delly nic ci nie jest? - spytał i podniósł mój podbródek. Ta jego troska jest nawet urocza. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie. Spokojnie nie umieram. - zachichotałam i próbowałam wstać, ale trawa była śliska i znowu wylądowałam na ziemi. Głupie zraszacze.
- Pomogę ci. - miałam już coś powiedzieć, ale znalazłam się w jego ramionach. Spokojnie, jakbym w ogóle nie była ciężka, ruszył w stronę domu. Mimowolnie się w niego wtuliłam i
napawałam się zapachem jego perfum. Otworzył drzwi kopniakiem i wszedł do środka.
- Czuje się, jak panna młoda. - zaśmiałam się. Uśmiechnął się lekko. Ostrożnie usadził mnie na kanapie, a sam usiadł obok. - Co teraz? - wzruszył ramionami. Patrzyliśmy na siebie w
ciszy. Ale takiej przyjemnej. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w rytm bicia własnego serca.
- Rydel? - otworzyłam oczy.
- Hmmm?
Subskrybuj:
Posty (Atom)